My life cz. 3

No to kolejna część. 

Gdy wysiadaliśmy miałam tylko nadzieję, że nie zgubię go w tłumie, który akurat musiał tu wysiadać, jednak, nadzieja matką głupich i gdy tylko wstałam z krzesełka od razu straciłam Piotrka z oczu.
- „ Nie tylko nie to!”-przeklinałam ten autobus w myślach-”I już go więcej nie zobaczę? Jesteś głupia on tylko wykorzystał to, że powiedziałaś mu jak dojechać do Piastowskiej, a ty robisz sobie nadzieję! Nic, by z tego nie....”
- Przepraszam – przerwało mi rozmyślania – pewnie jesteś zajęta.
- Co? - odwróciłam się i … zobaczyłam Piotrka czekającego na mnie koło przystanku.
- Pewnie się śpieszysz. Nie będę ci przeszkadzać, myślałem, że może... nie, nie będę ci głowy zawracał...
- Nigdzie się nie śpieszę – tym razem ja przerwałam – I...a o czym myślałeś?
- No...że...może...mogłabyś...pójść...ze mną...
- Dokąd ?
- Yyy... Może zaprowadziłabyś mnie na tą Piastowską?
- Jasne. Czemu nie.
Szliśmy od paru minut przed siebie w całkowitej ciszy. Nie miałam żadnego pomysłu o czym moglibyśmy rozmawiać i to mnie najbardziej dobijało. „A co, jeśli dojdziemy na miejsce i się rozejdziemy tak bez słowa”-męczyła mnie ta myśl.
- Mieszkasz z kimś z rodziny? - rozbrzmiało pytanie Piotrka.
- Nie... Z przyjaciółką. Dlaczego pytasz?
- Bo... myślałem, że z... yhym...chłopakiem.- i pierwszy raz on się zaczerwienił, a nie ja.
- Nie mam chłopaka – ledwo powstrzymywałam atak śmiechu.
- To może... - zaczął, ale coś mu przerwało. A, mianowicie słup, w który uderzył głową. Tym razem nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, jednocześnie pomagając mu wstać z chodnika, na który upadł.
- Przepraszam... nie powinnam się śmiać... nie zrobiłeś sobie krzywdy? - zapytałam ciągle się śmiejąc.
- Nie,... nie. Nic się nie stało. To ja cię przepraszam.
- Za co?!
- Zrobiłem z siebie głupka, właśnie gdy miałem się zapytać...
- O jesteśmy na miejscu – przerwałam – przepraszam chciałeś się mnie o coś zapytać...
- Tak... Jesteś może zajęta dzisiaj wieczorem?
- Wieczorem? Chyba nie. A co?
- Bo myślałem, że może wybrałabyś się ze mną do kina? - zapytał nieśmiało.
- Z wielką chęcią.
- Naprawdę?
- Oczywiście, że tak.
- To do wieczora?
- Jasne, tylko może dałabym ci mój numer telefonu? Bo nie będziemy mieli się, jak skontaktować?
- A, tak oczywiście.
Gdy podałam mu mój numer pożegnaliśmy się i poszłam, a raczej „poleciałam na skrzydłach szczęścia” do Galerii. Całe zakupy minęły mi na miłym rozmyślaniu o dzisiejszym wieczorze, więc nie byłam zdziwiona, gdy rozpakowując torby z zakupami okazało się, że nie kupiłam połowy potrzebnych rzeczy. Usiadłam przy „wyspie” w kuchni i zorientowałam się, że Darii nadal nie ma.
- Gdzie ona się podziewa?! - powiedziałam, gdy w tym samym momencie dostałam sms'a:
Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej, że mnie nie będzie, wiem, że miałam ci pomóc w pakowaniu się. Wypadło mi coś ważnego. Wrócę przed 15:00. Nie martw się, na pewno zdążę ci jeszcze pomóc.
Daria.”
- O kurcze! No tak, przecież miałam jechać do rodziny na wakacje. Ale w tej sytuacji nie ma mowy o wyjeździe! Tylko jak mam się z tego wymówić?- zaczęłam łazić po całym mieszkaniu i nad tym rozmyślać aż zdecydowałam się zadzwonić. Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer. Minęły zaledwie dwa sygnały, gdy usłyszałam kobiecy głos:
- Halo?
- Cześć mamo.
- O cześć kochanie. Już jedziesz do nas?
- Widzisz... - zaczęłam się jąkać – chodzi o to... bo ja...
- Nie jedziesz. - przerwała mi.
- Nie.
- I w najbliższym czasie tez nie przyjedziesz.
- Nie, ale obiecuje, że za góra dwa tygodnie przyjadę – tłumaczyłam się nerwowo.
- Uspokój się. Nie ma problemu. Przyjedziesz, kiedy będziesz miała czas i ochotę. Nic się nie stało.
- Na pewno?
- Oczywiście.
- To kamień z serca. Kocham cię. Pa!
- Ja też cię kocham.
Odkładając telefon, mimo wyjaśnienia jednej sprawy znów zaczęłam martwic się o Darię. Nigdy wcześniej nie wychodziła nie mówiąc o tym dokąd wychodzi albo, chociaż, że wychodzi. A teraz po tylu godzinach wysyła tylko sms'a? Coś mi tu nie pasowało, ale jeszcze nie wiedziałam co.

Z góry chciałam przeprosić, że to tyle trwało, ale jak to na koniec roku, wszędzie pełno zamieszania. Chciałabym ogromnie podziękować za miłe komentarze, wiadomość, że ktokolwiek to czyta jest dla mnie wielką motywacją do działania, a tym bardziej jeśli komuś się podoba xD. Opowiadanie o Michaelu na pewno będzie, ale chcę rozwinąć trochę akcję w tym. Jeszcze raz wielkie dzięki. 

Jacksonka 

Komentarze

  1. Hej.
    Jeszcze nie przeczytałam nowej części, ale postaram się jak najszybciej to zrobić. Co do mojego bloga to poczekaj do piątku bo jestem w trakcie przenoszenia na blogspota, więc już tam będziesz mogła przeczytać wszystkie części. Napisałam o tym w najnowszym poście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś dałam radę przeczytać 3 części i się nie myliłam, są świetne. Postaram się, jeśli wszystko będzie działać, przyśpieszyć czytanie, a jak coś nie wyjdzie to poczekam na blogspota xD. Jak będziesz miała czas poinformuj mnie o przenosinach ;) i nn.

      Usuń
  2. Cześć!
    Rozdział BARDZOO mi się podobał. Jestem strasznie ciekawa jak to będzie z tym Piotrkiem... No i co z Darią...
    A jak Piotrek walną w słup... Myślałam, że z fotela zlecę. To było MEGA śmieszne. Jak sobie tą sytuację wyobraziłam to już wgl.
    Czekam na nn. :D

    Pozdrawiam... Jak zawsze ciepło, Jacksonowa ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki WIELKIE za miłe słowa. NN spróbuję dodać w ten weekend jak mi się uda. Komentarze twoje i Jenn bardzo mnie motywują. Jeszcze raz dzięki xD

      Usuń
    2. Nie ma za co dziękować. Jak już pisałam u mnie: Gdybym nie chciała to bym nie czytała, ale chce, robię to i bardzo mi się podoba. :D

      Pozdrówka, Jacksonowa ;D

      Usuń
  3. Akcja się rozkręca ;) Ciekawa co się stało z Darią.
    Oto nowy adres bloga http://michael-and-bad-girl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz