One more chance cz.10 part 1
No to stwierdziłam że tą część dodam już dzisiaj. Na feriach na 100% dodam part 2 i może jak się uda jeszcze z 2-3 notki. No to chyba tyle. Zapraszam do czytania.
29.08.84r.
- Dasz radę. Taki wielki i silny z ciebie chłop i ciasta nie dasz rady wnieść? Co John?
- Dobra spróbuję.
- Nie próbuj, tylko go wnieś. I nie rozwal, bo uduszę. Starczy że nie mogłam zrobić Mike'owi przyjęcia urodzinowego. Nie zabieraj mi radości dania mu chociaż tortu.
- A właściwie dlaczego nie mogłaś mu zrobić tego przyjęcia? - zapytała jak zwykle nie w temacie Cassie.
- Bo go nie chciał. Powiedział że nie chce żebyśmy się na niego wykosztowywali. I kazał mi obiecać że go nie zrobię. Dlatego zrobiłam chociaż ten tort i kupiłam prezent.
- No jeśli chodzi o prezenty to my też kupiliśmy. - dodała Jane.
- To bardzo dobrze. Idę go obudzić. Śpiocha kawał, już 10 się zbliża a ten nadal śpi.
- Jesteście siebie warci. Ty z chęcią spałabyś do 16. - powiedziała Jane.
- Oj, czepiasz się szczegółów. - wywróciłam oczami i poszłam obudzić Mike'a. Zapukałam do jego pokoju, ale nikt mi nie odpowiedział, więc uchyliłam drzwi. Mike tak jak myślałam nadal chrapał w najlepsze.
- Ej, śpiący książę wstawaj! - ściągnęłam z niego kołdrę. Jęknął i przewrócił się na plecy. Otworzył oczy i uśmiechnął się.
- Cześć.
- Hey, hi, hello. - (powiedzonko autorki).
- Która godzina? - zapytał wciąż zaspanym głosem.
- Dochodzi 10 śpiochu. Wstawaj i się ubieraj. I zapraszam na śniadanko. - uśmiechnęłam się po czym wyszłam. Po 15 minutach z pokoju wyszedł Michael i skierował się do jadalni gdzie wszyscy czekaliśmy już na niego z tostami i oczywiście tortem na deser.
- O jej. Mówiłem żebyście nic nie szykowali dla mnie. - powiedział zaskoczony.
- Nie. Powiedziałeś że mam nie szykować dla ciebie przyjęcia. To nie szykowałam. Ale o torcie i śniadaniu nic nie mówiłeś. - podeszłam do niego z uśmiechem i podałam torebkę z prezentem ode mnie.
- Dziękuję. - szepnął i dał mi całusa w czoło. Wszyscy zaczęliśmy składać mu życzenia i wręczać prezenty po czym usiedliśmy do śniadania.
***
- Trochę cię już znam. - uśmiechnęłam się. Przeszliśmy przez próg drzwi balkonowych. Michael zatrzymał się koło swojego pokoju.
- Angie.
- Tak?
- Dziękuję ci za wszystko. Jesteś świetną przyjaciółką.
- Nie ma za co. - uśmiechnęłam się.
- Poszłabyś ze mną gdzieś? Chciałbym żebyś kogoś poznała.
- Ok. Tylko się przebiorę w suche ciuchy.
- No to za 15 minut przy schodach.
- Ok.
***
Podjechaliśmy
pod małą restauracyjkę. Dobrze że miałam na sobie sukienkę i
mimo że nie była elegancka to i tak bardziej pasowała niż szorty
i koszulka które chciałam założyć. Oboje wysiedliśmy z
samochodu i skierowaliśmy się do drzwi w których powitał nas
kelner.
- Dzień
dobry. - odezwał się nieśmiało.- Witam. - odpowiedział Mike z uśmiechem.
- Państwa stolik jest tam. - wskazał niewielki stolik przy oknie.
- Dziękujemy. - odruchowo powiedział Michael.
- Idź już ja muszę jeszcze skorzystać z toalety. Zaraz dojdę.
- Ok.
- Toalety są tam. - wskazał kelner.
- Dziękuję. - powiedziałam i udałam się do toalet. Po 15 minutach szłam w stronę stolika który wcześniej wskazał nam kelner. Siedziały przy nim dwie osoby.
- O już jesteś. - powiedział uradowany Mike wstając z krzesła. - Poznajcie się. - druga osoba siedząca przy stoliku wstała. Była nią młoda dziewczyna o blond włosach. - To jest moja przyjaciółka Angie. - wskazał na mnie. - A to moja narzeczona Lisa.
- „Narze… Co?! Jak to na… narzeczona?” - pomyślałam. Dziewczyna z uśmiechem podała mi rękę w ten sposób żeby na jej serdecznym palcu było widać duży pierścionek zaręczynowy. W porównaniu z moim był wręcz ogromny. Podałam jej rękę po czym usiedliśmy wszyscy przy stoliku. Zamówiliśmy coś do jedzenia i zaczęliśmy rozmawiać, a właściwie oni rozmawiali ja wciąż tylko potakiwałam. Nie mogłam uwierzyć że Mike się żeni. Wiem, byłam niesprawiedliwa, sama wychodziłam za mąż, a nie chciałam pozwolić ustatkować się Michaelowi. Po chwili dostaliśmy swoje zamówienia. Gdy skończyliśmy jeść postanowiłam wziąć się w garść.
- Jak to się stało że zdecydowaliście się na ślub? Jak się jej oświadczyłeś?
- Rozmawialiśmy przez telefon i zapytałem co by zrobiła jakbym poprosił ją o rękę. I ona odpowiedziała że by się zgodziła.
- A przy następnym spotkaniu dał mi pierścionek i oficjalnie staliśmy się narzeczonymi. - dodała Lisa. Przytulili się czule, a ja wymusiłam się na uśmiech.
- Wiecie co? Zamówię jeszcze desery dla nas. - stwierdził Mike.
- Michael ja naprawdę nie dam rady już nic zjeść. - powiedziałam.
- Oj, nie przesadzaj. Pójdę znaleźć kelnera, bo nigdzie żadnego nie widzę. - powiedział i wstał.
- Wracaj szybko, dziubasku. - odezwała się Lisa.
- Prosiłem żebyś tak do mnie nie mówiła. - szepnął przez zęby zdenerwowany Mike starając się bym nie usłyszała.
- Przepraszam. - odpowiedziała Lisa jakby nigdy nic. Mike westchnął i odszedł. Spojrzałam na Lisę. Uśmiechnęła się do mnie i z powrotem zajęła się jedzeniem nie dokończonej przez siebie zupy z owoców morza która musiała być naprawdę obrzydliwa, bo jadła ją po jednej łyżce na minutę i widziałam jak powstrzymuje minę obrzydzenia. No ale sama ją sobie zamówiła mimo namawiania Michaela i kelnera na coś innego. Po chwili przyszedł Mike.
- Już zamówiłem. - powiedział uradowany.
- Mike ja cię strasznie przepraszam. - przypomniałam sobie nagle. - Ja mam za godzinę spotkanie z Johnnym. Całkiem zapomniałam. Muszę się zbierać.
- Oj, to szkoda. - powiedział zawiedziony.
- Bardzo cię przepraszam. - powiedziałam wstając - Było mi bardzo miło cię poznać. - zwróciłam się do Lisy.
- Mi ciebie również.
- To do zobaczenia. - pożegnałam się z Michaelem który również wstał całusem w policzek oraz z Lisą podaniem ręki i pognałam do wyjścia.
Złe? Jeżeli chodzi o mnie to jestem wściekła! A zresztą .... po co ja mam się produkować skoro to jest bez sensu. Przeczytałam bo myślałam, że coś się zmieniło na lepsze, ale strasznie się pomyliłam. Zaraz napiszesz, że to jest potrzebne ale chyba tylko po to, żeby nas denerwować. Niektórzy mają inne zdanie na ten temat, ale ja mam takie i już. Czytając opowiadanie o Michaelu i wgl liczę, że główna bohaterka będzie z nim i On z nią, a nie takie coś. Już może od razu ich hajtnij i tyle, a nie co notka to samo. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, ale chciałam wyrazić swoją opinie. U mnie nowa.
OdpowiedzUsuńNie uraziłaś mnie. Tylko jest mi źle z tym że tak cię zdenerwowałam. Wiem że to nie pomoże a nawet pewnie cię jeszcze bardziej zdenerwuje ale ja na prawdę tego nie mogłam zmienić. Jedyna moja prośba jest taka żebyś mnie nie zostawiała i przeczytała następne 2 notki które wstawię w najbliższym czasie bo od poniedziałku mam już ferie. Jeszcze raz cię bardzo przepraszam, bo zdenerwowanie cię nie było moim zadaniem, a ja na prawdę nie lubię jak ktoś jest zdenerwowany czy smutny przeze mnie. To na serio nie mogło być inaczej. Przepraszam…
UsuńJacksonka
Jenn, zobacz jak zareagowała Angelika, kiedy dowiedziała się, że Michael jest zaręczony. To wyraźny znak, że ona czuje do niego coś więcej. W normalnym przypadku nie miałaby nic przeciwko temu by ułożył sobie życie (takie jest moje odczucie, ale jak to się potoczy zobaczymy ;) ) Miłość rodzi się w różnych sytuacjach, czasem nawet po długiej przyjaźni i może w tym przypadku też tak będzie. Jacksonko, opowiadanie jest naprawdę ciekawe i warte zwrócenia uwagi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Diana
Baaardzo Ci dziękuję za miłe słowa :) Mam nadzieję że gdy dodam te 3 kolejne notki (może 4) to będziesz zadowolona z efektu :P
UsuńJacksonka xD
Nie....teraz Ci nie podaruje.
OdpowiedzUsuńObrażam się...serio. A udusze cię przy najbliższej okazji...
Albo wiesz co?! Jade tam do ciebie i zadźgam cię widelcem !
Jak mogłaś mi to zrobić?! Niieee no....foch ;<
Świetne to *o* ale nieciekawa ta sytuacja, ale nic nie dzieje się bez przyczyny i wierzę, że masz sprytny plan szczwany liszie xDD czekam :* ps. Jezu, jak ty robisz te napisy spadające z kursora? genialne ! <3
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa :) Jak dodam nową to mam nadzieję że będziesz zadowolona ;)
UsuńJacksonka xD
Ps. Jeśli byś chciała dowiedzieć się o tym kursorze to zapraszam na priv :) angelikawasowska@wp.pl
Ooo! :C Obydwoje zaręczeni? No niee. Mam nadzieję, że to jakoś wyprostujesz i będą jeszcze razem. :D Chyba wszyscy tego chcą. Rozumiem, że chcesz to troszkę przeciągnąć, pokomplikować, pobawić się, bo u mnie też nie będzie tak prędko związek. :D Czekam na nowe części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam- Kinga ;)
Dzięki za komentarz Kinga :D
UsuńI za to że mnie rozumiesz :)
Ja też czekam na nn u cb ;)
Jacksonka xD
Widzę, że Diana mnie już wyprzedziła, ale muszę napisać coś od siebie! ;)
OdpowiedzUsuńA mi się właśnie podoba to, że oni nie są jeszcze razem i nie wiadomo czy będą. Jest w tym opowiadaniu coś innego. I to daje mu urok i sprawia, że chętnie je czytam. Bo nie wiem czego się spodziewać. ;)
Świetna część, z niecierpliwością czekam na kolejną!
Billie
Bardzo się cieszę że tak to odbierasz :) I że podoba ci się to co piszę :) Postaram się jak najszybciej dodać nową ;)
UsuńJacksonka xD
Świetna część, ale niech Mike i Angie w końcu będą razem, bo zwariuję przez Ciebie xD Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńNie wariuj proszę! :) Jak tylko napiszę to od razu wstawiam :)
UsuńJacksonka xD
Ja swojego zdania nadal nie zmieniłam. Uważam, że jako autorka opowiadania masz prawo pisać to, na co tylko masz ochotę, oczywiście nie obrażając nikogo, itp. Uważam, że opowiadania, gdzie Mike i główna bohaterka są happy parą nie są takie ciekawe, jak Twoje. Tutaj nie wiadomo za bardzo czego się spodziewać...Nie przejmuj się negatywnymi komentarzami, bo piszesz świetnie. I nie sądzę, żebyś to Ty była powodem złości czytelniczek. Po prostu niektóre z nich chcą, żeby każde opowiadanie wyglądało tak samo. Przynajmniej tak to odbieram. Cała notka, jak zawsze super.
OdpowiedzUsuńPozdram. Martuś
Bardzo ci dziękuję za miłe słowa i cieszę się że ci się podoba.
UsuńJacksonka xD
Mike zaręczony z Lisą? Ciekawa sprawa... Ja mimo wszystko mam nadzieję, że szybko się opamiętają :)
OdpowiedzUsuńRozdział stanowczo za krótki! :D :D
UUUUUUUUUUUUUUU.... nie lubię Lisy. Ale co tam. Niech te owoce morza w gardle staną... dziubaskowej :D
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej! Swoją drogą nie mogę się doczekać reakcji Michaela na zaręczyny Angie! Chyba, że on już wie, a ja mam aż taką sklerozę... hm :D