One more chance cz.11
Przepraszam że taka krótka. Wolałam dodać teraz bo nie wiem czy dam radę później. Przepraszam tez że dodałam tak mało notek na feriach, ale nie spodziewałam się takiego braku weny. Jeszcze raz przepraszam i zapraszam :D
- Dziękuję
ci Cassie. Rano je zabiorę.
- No co ty. Przywieziemy ci je.
- Przywieziecie je na lotnisko?
- No jasne że tak.
- Dobrze. Dziękuję ci jeszcze raz. Pa. - odłożyłam telefon. Mike do mnie podszedł.
- Cassie spakuje resztę moich rzeczy i przywiezie je razem z Jane i Johnem na lotnisko. - wytłumaczyłam mu. Kiwnął głową na znak że rozumie. Ziewnęłam.
- Jesteś zmęczona. Tam jest łazienka. - wskazał ręką. - A to jest piżama którą dała dla ciebie Janet. - dał mi do ręki błękitną koszulę i fioletowe spodnie.
- Dziękuję. - powiedziałam i ruszyłam do łazienki. W wannie była przygotowana gorąca kąpiel. Zrobiło mi się ciepło na sercu, że Mike to dla mnie przygotował. Weszłam do wody. Zanurzyłam się cała, aż po czubek głowy. Otworzyłam oczy pod wodą. Zaczęłam myśleć co by było gdybym się już nie wynurzyła. Czy nie ulżyłabym wszystkim wokół. Wynurzyłam się i umyłam. Gdy wyszłam z wanny usłyszałam pukanie do drzwi.
- Telefon do ciebie. - powiedział Mike. Szybko się ubrałam w piżamę i wyszłam. Słuchawka telefonu była odłożona na bok. Podniosłam ją delikatnie.
- Halo? - powiedziałam cicho.
- Angie? - usłyszałam głos który sprawił że na mojej twarzy pojawił się ból, a w oczach zaczęły błyszczeć łzy. Nic nie odpowiedziałam, nie dałam rady wypowiedzieć ani jednego słowa. - Chciałem… ja… - westchnął. - Jak się czujesz? - zagotowało się we mnie.
- Ty idioto! A jak mam się czuć co?! Wydarłeś się na mnie, zmieszałeś z błotem! Zostawiłeś samą! Nie obchodziło cię co ze mną będzie! Czy będę miała jak wrócić! Czy będę bezpieczna! Czy nikt mi nic nie zrobi! I jeszcze śmiesz się pytać jak się czuję?! - wydarłam się do telefonu.
- Angie… - zaczął ale rzuciłam słuchawką. Łzy które cały czas powstrzymywałam zaczęły mimowolnie wypływać z moich oczu. Zasłoniłam dłońmi oczy. Nagle poczułam obejmujące mnie ramiona, które z całej siły mnie przytuliły. Przytuliłam się do tej osoby przy okazji niechcący wycierając łzy o jego koszulę. Podniosłam głowę i spojrzałam zmęczonym wzrokiem na Michaela.
- Przepraszam. - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Za co ty mnie przepraszasz? - zapytał zdziwiony.
- Poplamiłam ci koszulę. - wydukałam, a Mike się roześmiał.
- To żaden kłopot. - powiedział z uśmiechem. - Chodź. - podprowadził mnie do łóżka. - Kładź się. - rozkazał jak małej dziewczynce.
- Kładę się, kładę. - uśmiechnęłam się wchodząc pod kołdrę.
- No grzeczna dziewczynka. - zaśmialiśmy się cicho. Mike się odwrócił i już miał wychodzić.
- Michael? - powiedziałam jak mała dziewczynka która chce by rodzice jej coś kupili.
- Taak? - zapytał podejrzliwie.
- A buziak w czółko na dobranoc? - zaśmiał się i dał mi całusa w czoło. Znowu podszedł do drzwi.
- Mike? - powiedziałam tym samym tonem co wcześniej.
- O co chodzi? - zapytał tym razem ze śmiechem.
- Przytul mnie. - zrobił to o co go poprosiłam i kucnął koło łóżka.
- Życzysz sobie czegoś jeszcze? - uśmiechnął się. Kiwnęłam głową na znak zgody.
- Zostaniesz jeszcze chwilkę?
- Jasne.
- Ale tu. - pokazałam na drugą stronę łóżka. - Przytul mnie.
- Dobrze. - położył się koło mnie i objął. Po chwil zasnęłam.
- Angie
będziemy tak za tobą tęsknić! - wykrzyknęła Jane.
- Ja za wami też. - przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam.
- Nie chcę żebyś wyjechała. - powiedziała z wyrzutem i łzami w oczach Cassie.
- Oj, kochana. Błagam cię nie płacz bo i ja się rozpłaczę. - przytuliłam ją i wytarłam łzy z jej oczu. Przytuliłam na pożegnanie Johna i odwróciłam się w stronę Michaela. Stał z boku żeby nie przeszkadzać w pożegnaniach.
- A ty co? Nie pożegnasz się? Chodź tu. - powiedziałam z uśmiechem. On odwzajemnił uśmiech i do mnie podszedł. Objął mnie i położył podbródek na moją głowę. Przytuliłam go z całej siły. Wiedziałam że pożegnania nie będą łatwe. Przy Jane i Johnie ledwo się powstrzymałam od płaczu, przy Cassie już nie wytrzymałam i parę łez się wydostało z moich oczu. Ale pożegnanie z Michaelem było najtrudniejsze. Gdy do niego przylgnęłam nie miałam zamiaru go puścić. Świadomość że mogę go nie zobaczyć nawet długie lata całkowicie mnie dobijała.
- Będę za tobą tęsknił. - wyszeptał.
- Ja za tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - wyszeptałam płaczliwie.
- Ej. - odsunął się tak by widzieć moją twarz. - Nie waż mi się płakać. Jesteś dla mnie bardzo ważna i zawsze będę cię nosić w sercu. Rozstanie kiedyś minie. Obiecuję ci że się jeszcze spotkamy. Nie możesz płakać, ok? - kiwnęłam głową na znak zgody. - Nie chcę żebyś płakała. Serce mnie boli gdy widzę na twojej twarzy łzy. Obiecaj mi że nie będziesz płakać.
- Obiecuję. - powiedziałam cicho i znów mocno go przytuliłam.
- No co ty. Przywieziemy ci je.
- Przywieziecie je na lotnisko?
- No jasne że tak.
- Dobrze. Dziękuję ci jeszcze raz. Pa. - odłożyłam telefon. Mike do mnie podszedł.
- Cassie spakuje resztę moich rzeczy i przywiezie je razem z Jane i Johnem na lotnisko. - wytłumaczyłam mu. Kiwnął głową na znak że rozumie. Ziewnęłam.
- Jesteś zmęczona. Tam jest łazienka. - wskazał ręką. - A to jest piżama którą dała dla ciebie Janet. - dał mi do ręki błękitną koszulę i fioletowe spodnie.
- Dziękuję. - powiedziałam i ruszyłam do łazienki. W wannie była przygotowana gorąca kąpiel. Zrobiło mi się ciepło na sercu, że Mike to dla mnie przygotował. Weszłam do wody. Zanurzyłam się cała, aż po czubek głowy. Otworzyłam oczy pod wodą. Zaczęłam myśleć co by było gdybym się już nie wynurzyła. Czy nie ulżyłabym wszystkim wokół. Wynurzyłam się i umyłam. Gdy wyszłam z wanny usłyszałam pukanie do drzwi.
- Telefon do ciebie. - powiedział Mike. Szybko się ubrałam w piżamę i wyszłam. Słuchawka telefonu była odłożona na bok. Podniosłam ją delikatnie.
- Halo? - powiedziałam cicho.
- Angie? - usłyszałam głos który sprawił że na mojej twarzy pojawił się ból, a w oczach zaczęły błyszczeć łzy. Nic nie odpowiedziałam, nie dałam rady wypowiedzieć ani jednego słowa. - Chciałem… ja… - westchnął. - Jak się czujesz? - zagotowało się we mnie.
- Ty idioto! A jak mam się czuć co?! Wydarłeś się na mnie, zmieszałeś z błotem! Zostawiłeś samą! Nie obchodziło cię co ze mną będzie! Czy będę miała jak wrócić! Czy będę bezpieczna! Czy nikt mi nic nie zrobi! I jeszcze śmiesz się pytać jak się czuję?! - wydarłam się do telefonu.
- Angie… - zaczął ale rzuciłam słuchawką. Łzy które cały czas powstrzymywałam zaczęły mimowolnie wypływać z moich oczu. Zasłoniłam dłońmi oczy. Nagle poczułam obejmujące mnie ramiona, które z całej siły mnie przytuliły. Przytuliłam się do tej osoby przy okazji niechcący wycierając łzy o jego koszulę. Podniosłam głowę i spojrzałam zmęczonym wzrokiem na Michaela.
- Przepraszam. - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Za co ty mnie przepraszasz? - zapytał zdziwiony.
- Poplamiłam ci koszulę. - wydukałam, a Mike się roześmiał.
- To żaden kłopot. - powiedział z uśmiechem. - Chodź. - podprowadził mnie do łóżka. - Kładź się. - rozkazał jak małej dziewczynce.
- Kładę się, kładę. - uśmiechnęłam się wchodząc pod kołdrę.
- No grzeczna dziewczynka. - zaśmialiśmy się cicho. Mike się odwrócił i już miał wychodzić.
- Michael? - powiedziałam jak mała dziewczynka która chce by rodzice jej coś kupili.
- Taak? - zapytał podejrzliwie.
- A buziak w czółko na dobranoc? - zaśmiał się i dał mi całusa w czoło. Znowu podszedł do drzwi.
- Mike? - powiedziałam tym samym tonem co wcześniej.
- O co chodzi? - zapytał tym razem ze śmiechem.
- Przytul mnie. - zrobił to o co go poprosiłam i kucnął koło łóżka.
- Życzysz sobie czegoś jeszcze? - uśmiechnął się. Kiwnęłam głową na znak zgody.
- Zostaniesz jeszcze chwilkę?
- Jasne.
- Ale tu. - pokazałam na drugą stronę łóżka. - Przytul mnie.
- Dobrze. - położył się koło mnie i objął. Po chwil zasnęłam.
***
- Ja za wami też. - przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam.
- Nie chcę żebyś wyjechała. - powiedziała z wyrzutem i łzami w oczach Cassie.
- Oj, kochana. Błagam cię nie płacz bo i ja się rozpłaczę. - przytuliłam ją i wytarłam łzy z jej oczu. Przytuliłam na pożegnanie Johna i odwróciłam się w stronę Michaela. Stał z boku żeby nie przeszkadzać w pożegnaniach.
- A ty co? Nie pożegnasz się? Chodź tu. - powiedziałam z uśmiechem. On odwzajemnił uśmiech i do mnie podszedł. Objął mnie i położył podbródek na moją głowę. Przytuliłam go z całej siły. Wiedziałam że pożegnania nie będą łatwe. Przy Jane i Johnie ledwo się powstrzymałam od płaczu, przy Cassie już nie wytrzymałam i parę łez się wydostało z moich oczu. Ale pożegnanie z Michaelem było najtrudniejsze. Gdy do niego przylgnęłam nie miałam zamiaru go puścić. Świadomość że mogę go nie zobaczyć nawet długie lata całkowicie mnie dobijała.
- Będę za tobą tęsknił. - wyszeptał.
- Ja za tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - wyszeptałam płaczliwie.
- Ej. - odsunął się tak by widzieć moją twarz. - Nie waż mi się płakać. Jesteś dla mnie bardzo ważna i zawsze będę cię nosić w sercu. Rozstanie kiedyś minie. Obiecuję ci że się jeszcze spotkamy. Nie możesz płakać, ok? - kiwnęłam głową na znak zgody. - Nie chcę żebyś płakała. Serce mnie boli gdy widzę na twojej twarzy łzy. Obiecaj mi że nie będziesz płakać.
- Obiecuję. - powiedziałam cicho i znów mocno go przytuliłam.
- „Samolot
pasażerski do Wrocławia wylatuje za piętnaście minut.
Pasażerowie
odlatujący proszeni są do wyjścia numer 2.”
- usłyszałam nagle komunikat. Bardzo niechętnie puściłam
Michaela. Jeszcze raz się z wszystkimi pożegnałam i poszłam w
stronę wyjścia. Ostatni raz się odwróciłam i pomachałam im.
Mimowolnie rozejrzałam się po sali odlotów czy nie ma Johnny'ego.
Wiem. To głupie że najpierw wypłakuję całe noce przez niego, a
potem szukam go i chcę się z nim pożegnać. Ale nic na to nie
mogłam poradzić. Po paru minutach siedziałam już w samolocie.
Wyjrzałam przez okno. W tym samym momencie samolot zaczął ruszać.
Przyłożyłam dłoń do szyby, żegnając się ze wszystkim. Miałam
świadomość że mogę tu nie wrócić przez długie lata. Gdy
wzbiliśmy się w powietrze i po chwili obraz LA znikł mi sprzed
oczu zabrałam rękę. Zabolało mnie serce, że to wszystko za sobą
zostawiam. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o siedzenie. Nie
dochodziło do mnie gderanie jakiejś starej pani siedzącej obok
mnie jakie te linie lotnicze są beznadziejne, samolot nie wygodny
itd., śmiechy dzieci siedzących dwa rzędy dalej, rozmowy ludzi,
ja słyszałam tylko jedno zdanie, w kółko bez zmian.
„Jesteś
dla mnie bardzo ważna i zawsze będę cię nosić w sercu.”
Wkrótce
odeszłam do krainy snów.
Błagam Cię, weź ją zawróć do USA. Cokolwiek. Przecież to nie może tak wyglądać. Spotkają się za parę lat i co wtedy? Przecież... ech! No tak nie może być. Sama dobrze o tym wiesz. :D
OdpowiedzUsuńTa notka jest taka poruszająca. Już przy Johnie tak się nie rozkleiłam, jak przy tym pożegnaniu. Szkoda, że tak krótko, bo zanim się obejrzałam to już był koniec.
Dodaj szybko nową, bo jestem głodna dalszych wydarzeń. :D
Pozdrawiam- Kinga.
Bardzo się cieszę że ci się podobało :) Wiem że krótko, ale nie miałam weny a jak przyszła to okazało się że zostały dwa dni ferii. I nie dałam rady napisać dłuższej. Może uda mi się jeśli nie będę miała dużo obowiązków w szkole napisać do środy kolejną, ale to już nie ode mnie zależy :)
UsuńJacksonka xD
Właśnie. Niech Angie wraca do LA. Kurde! Może niech terroryści przechwycą samolot i wymuszą powrót samolotu do USA....Bo przecież...Och, no wiesz o co mi chodzi.
OdpowiedzUsuńNotka naprawdę cudowna. Jestem ciekawa dalszych wydarzeń, więc dodawaj szybko nową. Mam nadzieję, że jeszcze zobaczy się z Michaelem.
Pozdram. Martuś.
Wielkie dzięki za miłe słowa :)
UsuńPostaram się jak najszybciej o nową :)
Przeczytałam wczoraj, ale mam problemy z netem więc nie skomentowałam. Ja jestem innego zdania. Niech nie wraca! Mówię, potęsknią i tak dalej i będzie cacy xD
OdpowiedzUsuńW ogóle jestem ciekawa jak Ty to wymyśliłaś. Jak się żegnała to ja się też o mało nie poryczałam buuu
czekam na nową! :D
O Boziu! Nawet sie nie spodziewałam że tak wam się spodoba i że się tak w czujecie :D Bardzo wam za wszystko dziękuję :*
UsuńA ja myślałam, że Mike ją zatrzyma siłą...
OdpowiedzUsuńNo cóż, trudno. Zobaczymy, co tam dla nas kombinujesz :D
Szkoda tylko że tak krótko :)
Pozdrawiam!
Postaram się do środy ale nie wiem co z tego wyjdzie bo dzisiaj miałam taki wycisk na w-f'ie że teraz mnie kark boli i przez to jeszcze głowa. I dzisiaj pół dnia przespałam przez ten ból głowy. W ogóle nie dawałam rady się na czymś skupić. Teraz jest trochę lepiej ale i tak nie wiem jak długo mnie będzie trzymać. Więc jeśli jutro nie będzie mnie boleć to cały dzień będę pisać :)
UsuńHej bardzo serdecznie zapraszam na moje blogi http://michael-and-i.blogspot.com/ i http://mine-sweet-secret.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTen drugi właśnie skończyłam czytać :D Tylko nie miałam jak dodać koma ;)
UsuńJej! Świetna notka, mam nadzieję, że Mike i Angie szybko się spotkają, nie ważne w jaki sposób ;) Szkoda tylko, że tak krótko, ale wiem co to znaczy brak czasu ;) Czekam na następną część :)
OdpowiedzUsuńU mnie nn :D
:) Ciesze się bardzo że się podobała :D
UsuńPostaram się jak najszybciej :)
A mi wszystko pasuje, po prostu czekam na cd.
OdpowiedzUsuńEvelin
Cieszę się :) Niestety dzisiaj nie dałam rady. Postaram się do piątku :)
Usuń