One more chance cz.7
Z góry chciałam przeprosić Olę♥ za to że nie dodałam wcześniej. Olu na prawdę nie miałam jak. Później ci to wytłumaczę. Co do części. Moim zdaniem jest beznadziejna. Jakoś mi tak opornie szła. Aha i mam prośbę żebyście nie były na mnie złe za to co napisałam. Bardzo o to proszę. Juz nie nudzę. Zapraszam do czytania.
Siedziałam
razem z Michaelem w salonie na kanapie. On opierał się o bok
kanapy, jedną nogę miał zgiętą i opartą o nią, a drugą
opuszczoną na podłogę. Ja leżałam oparta o jego tors. Dla obcych
osób mogło to wyglądać tak jakbyśmy byli parą, ale to wszystko
było całkowicie na stopie przyjacielskiej. Rozmawialiśmy właśnie,
gdy zadzwonił telefon.
- Ja
odbiorę. - zaproponował Mike. Kiwnęłam głową i wstał.
Wyciągnęłam się na kanapie. Po chwili telefon ucichł.- Halo? - usłyszałam.
- O! Cześć.
- Zastanowię się.
- O co chodzi?
- Rozumiem. Oddzwonię do niego.
- No. Pa.
- Kto dzwonił? - zapytałam, gdy Mike był jeszcze w korytarzu.
- Moja młodsza siostra.
- Skąd znała mój numer? - zdziwiłam się.
- Dałem jej na wszelki wypadek. - kucnął przede mną. - Mam nadzieję że nie jesteś zła.
- No co ty. Tylko się zdziwiłam. A w jakiej sprawie dzwoniła, jeśli mogę spytać?
- Dzwonił do mnie przyjaciel. Mogę do niego oddzwonić?
- Nie zadawaj głupich pytań ok? Jasne że tak.
- Dzięki. - dał mi buziaka w policzek i wyszedł z powrotem na korytarz. Po chwili ciszy rozbrzmiał głos Mike'a.
- Hej. Dzwoniłeś.
- No tak. Teraz?
- Poczekaj.
- Angie! Mam prośbę. Mógłbym zaprosić kogoś na chwilkę? - krzyknął Michael.
- Jasne. Czemu nie.
- Dzięki.
- To przyjedziesz Johnny? - dosłyszałam jeszcze i oczy zaczęły mi się zamykać.
***
Obudziłam
się i usiadłam na kanapie. Uświadomiłam sobie że Mike kogoś
zaprosił. Podbiegłam do lustra. Nie dość że przez rozmazany
makijaż wyglądałam jak panda, to jeszcze na głowie miałam szopę.
Pędem pobiegłam do łazienki na piętrze. Po 10 minutach wyszłam i
stwierdziłam że się przebiorę. Poszłam do siebie do pokoju i po
kolejnych 10 minutach zeszłam na dół. Mike stał w oranżerii.
Podeszłam do niego. Patrzył na pływające w akwarium rybki.
Oparłam się o ścianę i spojrzałam mu w oczy.
- Długo
spałam?- Nie. Z piętnaście minut. -zapadła cisza.
- Co się stało? - zapytałam.
- Nic.
- Przecież widzę. - westchnął.
- Boję się o ciebie. Zamierzam odejść z The Jacksons ale nie wiem jak wtedy zareaguje Joseph. To znaczy wiem. Wścieknie się strasznie i będzie chciał mnie zabić. Ale to jest najmniejszy problemem. Boję się że jakaś głupota przyjdzie mu do głowy i będzie chciał coś zrobić tobie.
- Michael. - powiedziałam odwracając jego głowę w swoją stronę. - Poradzimy sobie. Jak będziemy musieli to pójdziemy na policję. - zrobił nie zadowoloną minę. - Michael tego nie można tak zostawić.
- Wiem. - w całym domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. - Pójdę otworzyć. - wyminął mnie i skierował się w stronę głównych drzwi.
- Michael! - usłyszałam miły, ciepły, męski głos.
- Johnny! Wchodź, wchodź.
- Jadę prosto z planu zdjęciowego.
- Tak? I jak idą zdjęcia?
- Świetnie. Powoli kończymy. - wzięłam głęboki wdech, powoli weszłam do salonu, a następnie na hol. W tym samym momencie z sieni wyszedł Michael, ze swoim przyjacielem. Był wysoki, tylko trochę niższy od Michaela. Miał brązowe włosy i oczy. Uśmiechał się przyjaźnie. Był przystojny. Ubrany w dżinsy i szarą bluzę.
- Angie poznaj mojego przyjaciela Johnny'ego. Johnny to moja przyjaciółka Angie. - powiedział Mike wskazując najpierw na mnie a potem na Johnny'ego.
- Miło mi. Johnny Depp. - podał mi rękę i się promiennie uśmiechnął.
- Mi również. Angelika Matysiak. - odwzajemniłam uśmiech i podałam mu rękę.
- No to może usiądziemy w salonie. - powiedział po chwili Michael mało co nie pękając ze śmiechu. No tak. Dopiero teraz zorientowałam się że razem z Johnnym staliśmy tak i się na siebie gapiliśmy. Spaliliśmy oboje buraka i poszliśmy do salonu.
- No więc miałeś do mnie jakąś sprawę. - powiedział Mike, gdy przyszłam do salonu ze zrobioną przed chwilą kawą dla niego i Johnny'ego.
- Tak. Słyszałem że chcesz odejść z The Jacksons.
- To prawda. Myślałem że jeszcze nikt nie wie.
- Bo nikt nie wie. Ja się dowiedziałem przez przypadek. Od Elizabeth.
- Uduszę ją kiedyś. Czy ta kobieta nie potrafi trzymać języka za zębami?
- Przecież wiesz jaka ona jest. - uśmiechnął się. - Wiesz że cieszy się z tego powodu?
- Wiem. Już dawno mi to doradzała.
- No i dlatego mi o tym powiedziała. - uśmiechnął się. - Chcę zrezygnować z tych nagrań.
- Jakich nagrań, jeśli mogę wiedzieć. - wtrąciłam.
- Johnny miał grać w paru teledyskach The Jacksons.
- Ale stwierdziłem że mogę się nieźle wpakować jeśli Mike odejdzie.
- Rozumiem. - kiwnęłam głową.
- To co o tym sądzisz?
- Powinieneś się wycofać dopóki możesz. - w tym samym momencie zadzwonił telefon.
- Znowu? - zdziwiłam się.
- Odbiorę. - powiedział Mike i wstał. Zostaliśmy z Johnnym sami. Spojrzałam w jego stronę. Uśmiechał się. Odwzajemniłam uśmiech.
- Jesteś Polką prawda?
- Tak, skąd wiedziałeś?
- Mike mi opowiadał że ma przyjaciółkę która jest Polką. Po twoim nazwisku wywnioskowałem że to ty. - słodko się uśmiechnął. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę aż przyszedł Mike. Widać było że jest zły.
- Co się stało? - od razu zapytałam.
- Jackie gdzieś znikł. Pewnie znów się upił. Muszę po niego jechać.
- A Tito, Jermaine, Marlon? Oni nie mogą pojechać? - zapytał Johnny.
- No właśnie zaraz zaczyna im się próba. Boją się co będzie jak Joseph się dowie że go nie ma. Bo to że się pewnie upił jakoś przejdzie. Nie robi tego pierwszy raz.
- No to się zbieramy. - powiedział Johnny.
- Nie. Ty zostań. Pogadacie sobie, a ja za góra godzinę będę z powrotem.
- Na pewno?
- Tak. Bawcie się dobrze. Zaraz wracam. - krzyknął jeszcze i już go nie było. Z Johnnym świetnie mi się rozmawiało. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Ponad godzina minęła jak dwie minuty. Gdy Mike wrócił Johnny opowiadał mi o filmie w którym gra.
- O, już jesteś. I jak? - zapytałam gdy Mike wszedł do salonu.
- Dobrze. Na szczęście nie zdążył porządnie się upić. Gdy dojechaliśmy Josepha jeszcze nie było, więc na szczęście ominęło mnie spotkanie z nim.
- To dobrze.
- Będę się już zbierał. - powiedział po chwili ciszy Johnny. - Jutro też mam zdjęcia. - wstaliśmy wszyscy i skierowaliśmy się w stronę drzwi. Mike pożegnał się z Johnnym i poszedł nastawić wodę na herbatę. Ja żegnałam się trochę dłużej. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy.
- Angie? - odezwał się gdy już miał wychodzić.
- Tak?
- Masz może jutro wieczorem czas?
- Jasne.
- Poszłabyś ze mną na kolację? - zapytał z nadzieją.
- Z przyjemnością.
- To świetnie. Przyjadę o 19. To do jutra. - powiedział i dał mi buziaka w policzek.
nie!!!! focha mam...jeszcze deppa wkleilas, niee no. mialas ich zesfatac...ale michaela z nią a nie deppa !!! obrazam sie. xd
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
P.S notka super ale no wiesz...xd
A ja Cię zamorduje!!! No właśnie ... miałaś z Michaelem, a nie z Deppem!! Co to ma być?! Mam nadzieję, że następna będzie lepsza ... a nie .. przecież wkręciłaś ich w randkę, to nie będzie lepsza. No wiesz co ... jak mogłaś?!
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Musi ciągle ktoś stawać na drodze? :D Niech no Angie się opamięta... Ma przy sobie Skarb, nie potrzebny jej żaden Depp :DD
OdpowiedzUsuńWiedziałam że tak będzie :). Jeszcze trochę będziecie się musiały pomęczyć. Ale to wszystko jest po coś. Na prawdę was przepraszam ale tak musi być.
OdpowiedzUsuńOlu proszę nie obrażaj się. :D
Jenn błagam o litość. Potem zrozumiecie.
UnknownYou123 zobaczysz że to ma sens :D
Jacksonka xD
Dziewczyny! Przynajmniej nie wieje nudą, a za to jest bardzo ciekawie. Czekam na nn ;) Diana. Zapraszam do nas na nn. ;)
OdpowiedzUsuńOOOOOOh... ale dlaczego? Czyżbyś chciała w Jacksonie wzbudzić zazdrość? :>
OdpowiedzUsuńŚwietne,swietne! Właśnie skończyłam czytać i przed chwilką odebrałam Twój komentarz w którym widziałam, że masz jeszcze jednego bloga, zaraz lecę czytać tam też!
Podrawiam
Invincible
http://ireneinvicncible.blogspot.com/
ah, zapomniałabym
Usuńte fizie mizie za kursorem mam stąd: http://profilki.blogspot.com/2012/02/efekt-kursora-magiczny-pyek-d.html
Cieszę się że zaglądnęłaś :D I wielkie dzięki za link. Strasznie mi się spodobały te "fizie mizie" na twoim blogu :D
UsuńJacksonka xD
Nie ma sprawy :D
Usuń~Invincible