Chciałabym was przeprosić. Wiem, że obiecywałam, że niedziela to ostateczny termin, a tu już wtorek i nadal nic nie ma, ale naprawdę nie spodziewałam się, że tamten tydzień będzie na takich wariackich papierach. Od poniedziałku do środy nie było mnie praktycznie wcale w domu, bo robiłam ten wieniec i wychodziłam o 10, a wracałam po północy. W czwartek i piątek było trochę lżej, ale i tak było dużo roboty, żniwa, dokańczanie wieńca i sprzątanie domu. W sobotę miałam czas do 16, a potem znowu strojenie kościoła co zajęło mi czas do 22. Potem byłam tak zmęczona że już nic nie napisałam. A w niedzielę: dożynki (niosłam chleb w darach), dożynki gminne (niosłam ten wieniec) i ostatni z "Dni Ceramiki". Na "Dni ceramiki" czekałam cały rok więc chciałam pójść chociaż na zakończenie i wróciłam po północy. W poniedziałek miałam niecałe dwie strony A5 opowiadania. Jest to strasznie mało więc nie miałam co dodać. Dziś też nie mam zbyt dużo, ale postaram się dodać coś przed początkiem roku szkolnego. Wiem że ciągle obiecuje i obiecuje, ale tym razem na pewno tak będzie bo ten tydzień mimo wszystko jest trochę spokojniejszy. Dzięki że wchodzicie, czytacie, komentujecie i czekacie (chodź pewnie tego ostatniego byście nie chciały) i jeszcze raz przepraszam.
Jacksonka

Komentarze

Prześlij komentarz