My life cz. 1


Napisałam to już dawno temu i czekało aż do teraz xD. Mam nadzieję, że się wam spodoba. 

    - Nie jestem taka jak myślisz!
- Tak?! A skąd wiesz co ja myślę?!
Jak zwykle kłóciłam się z Darią, ale ta kłótnia była gorsza niż inne. Ciągle się kłóciłyśmy, o niezmyte naczynia, o bałagan na stole w kuchni. Tym razem było inaczej.
Ja i Daria byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od pierwszej klasy liceum. Teraz na studiach mieszkałyśmy razem, w wynajmowanym przez naszych rodziców mieszkaniu. Nie przeszkadzało nam to że się kłóciłyśmy, bo się tego spodziewałyśmy, każdy ma swoje nawyki, a zresztą zawsze po kłótni jedna przychodziła do drugiej i przepraszała, przez co chociaż raz w tygodniu musiałyśmy się poryczeć. Jednak czułam, że ta kłótnia tak się nie skończy.
A wszystko zaczęło się rok temu, kiedy skończyłyśmy pierwszy rok studiów i ja poznałam Piotrka. Zaczęły się właśnie wakacje i miałam zamiar pójść jeszcze tylko na zakupy, a potem pojechać już do domu gdzie miałam spędzić około miesiąca. Ale coś lub raczej KTOŚ zmienił moje plany.
Był to piątkowy ranek, trzeci dzień wakacji. Wstałam jak zwykle rano niewyspana i zjadłam śniadanie. Parę minut później ubierając się zauważyłam że Darii już nie ma w domu. Zjechałam windą z czwartego piętra i pośpiesznie przechodząc przez drogę, poszłam na przystanek. Czekając na autobus zobaczyłam że oprócz mnie jest tu tylko jeden chłopak. Był wysoki, dość mocno zbudowany, przystojny, miał brązowe włosy i piwne oczy, stał wyprostowany i obojętnie patrzył na pływające w stawie po drugiej stronie ulicy kaczki. W pewnym momencie usiadł na ławce i popatrzył się na mnie, poczułam że się czerwienię, bo od ładnych paru minut siedziałam na tej samej ławce co on teraz i gapiłam się na niego.
- Jestem Piotrek.-wyciągnął do mnie rękę, a mnie zamurowało- A ty jak masz na imię?-Myślałam że się zapadnę pod ziemię, chłopak stoi i czeka na moją odpowiedź, a ja tylko się głupowato uśmiecham.
- Łucja.
- Ładnie. Tak oryginalnie w porównaniu ze mną. W każdej klasie do której chodziłem było chociaż dwóch Piotrków nie licząc minie.
- Ja w żadnej swojej klasie nie miałam Piotrka. Jesteś pierwszym jakiego znam.
- Serio? To fajnie. A wiesz... zdradzę ci coś...dobra?
- Yhm.
- Ty też jesteś pierwszą Łucją jaką znam-Oboje zaczęliśmy się śmiać, a w szczególności ja.
- To niesamowite!
- Co?
”Wiedziałam że powiem coś głupiego!”-pomyślałam-”Co teraz mam mu powiedzieć? To co chciałam jest głupie: „Niesamowite jest to że masz takie poczucie humoru”.
-To że ja nie znałam żadnego Piotrka, a ty żadnej Łucji.
- A tak.-Miałam nadzieje że zaraz zmienimy temat.-Na jaki czekasz?
- Na ten co jedzie do szpitala nie mogę jakoś zapamiętać jaki ma numer.
- Jedziesz do szpitala? Coś ci dolega? Źle się czujesz?
- Nie, nie.-Myślałam że serce wyskoczy mi zaraz z piersi.-”On się mną interesuje, wręcz denerwuje się o mnie!”-pomyślałam-Po prostu ten autobus jedzie koło Galerii. Tam wysiadam. A ty?
- Jeszcze nie wiem.
- Jak to?
- Muszę jechać na Piastowską, ale nie wiem którym autobusem tam dojadę. Nie jestem stąd.
- To jedziesz tym samym co ja. Do Piastowskiej nie ma bezpośredniego dojazdu autobusów, wysiądziesz ze mną i pójdziesz wzdłuż Wielkiej Niedźwiedzicy, potem na pierwszym skrzyżowaniu skręcisz w prawo, a przy następnym w lewo i jesteś.
- Dzięki nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
- Nie ma za co.- I znów poczułam że się zaczerwieniłam-O nasz autobus.

Jeśli ktoś to czyta to mam nadzieję że się spodobało. Piszcie co o tym myślicie xD

Komentarze

  1. Spodobało mi się. Będę czytać na pewno. A zdradzisz mi w jakim mieście rozgrywa się akcja? Pozdrawiam, Martuś.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz