One more chance cz.13
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam! Po pierwsze za to że dopiero teraz dodaję. A po drugie że tak krótko, ale na prawdę nie miałam jak. Prawdziwą wenę miałam dopiero dzisiaj i właściwie dzisiaj dopiero tą notkę napisałam. A utrudniało mi jeszcze to że jestem chora. Więc nie bądźcie na mnie źli proszę. No więc zapraszam do czytania.
Minął
miesiąc od moich urodzin. Z Leną było dużo lepiej. Nie płakała
już tak często, prawie wcale. I najważniejsze nie obwiniała się.
Ten miesiąc był okropny. Praktycznie w ogóle nie wychodziłam z
domu w strachu o Lenę. A ona nie chciała nawet wyjść z własnego
pokoju. Strasznie martwiłam się o moją siostrę i strasznie mnie
bolało jej cierpienie. Na szczęście minął i Lena powoli „wracała
do żywych”. Wyszłyśmy z domu na ogród. Po chwili zobaczyłam
Anielę przechodzącą przez płot.
- Wariatka.
- pomyślałam i uśmiechnęłam się.- Cześć! - wykrzyczała jak tylko postawiła nogi na ziemi. - Jak tam?
- Dobrze. - odpowiedziała Lena dobrze wiedząc że to o nią pytała.
- Ciesze się. - przytuliła ją i mnie na powitanie.
- A ty wariatko co dzisiaj tyle energii masz, co? - zapytałam ze śmiechem po chwili widząc jak Aniela kiwa się w tą i z powrotem.
- A tak jakoś. - próbowała wybrnąć.
- O nie! Ty coś ukrywasz! Gadaj zaraz! - krzyknęłam.
- A ty musisz wszystko wiedzieć? - zapytała ze śmiechem.
- Oczywiście że tak. - pokazałam jej język. Zaśmiałyśmy się, o dziwo dołączyła do nas Lena. Uśmiechnęłam się widząc że się śmieje.
- No to gadaj. - zarządziłam po chwili.
- Otóż... - zaczęła powoli by zżerała mnie ciekawość.
- No wyduś to z siebie dziewczyno! - poganiałam ją.
- Robert słyszał o jakimś chłopaku któremu się podobasz. - powiedziała podekscytowana. - I z nim rozmawiał i to potwierdził! - prawie wykrzyczała. Lena też od razu podchwyciła. Zaczęła wypytywać o niego a ja siedziałam osłupiała. Nie wiedziałam co mam myśleć i co odpowiedzieć. Gdyby wiedziały co zdarzyło się w USA inaczej by reagowały. No bo co mam zrobić? Dopiero co rozstałam się z narzeczonym, jak mogłabym tak po prostu zacząć spotykać się z nowym facetem? Dziewczyny nadal się ekscytowały, gdy nagle obie spojrzały na mnie.
- A ty co? Nie cieszysz się? - zapytała Lena patrząc na mnie spode łba.
- Nie no co wy. Cieszę się przecież. - próbowałam jakoś wybrnąć.
- Taaa jasne. A ja jestem Królową Angielską. Co jest? - wtrąciła Aniela. Westchnęłam. Nie chciałam o tym mówić.
- Na prawdę nic. - szłam w zaparte.
- Jak nam zaraz nie powiesz, to pójdziemy po tego chłopaka i przed nim będziesz się tłumaczyć. - zagroziła Lena. Westchnęłam jeszcze głośniej. Miałam w głowie mętlik. Spojrzałam na jedne z najbliższych mi osób które stały przede mną i wyczekująco patrzyły.
- Byłam zaręczona. - wydusiłam.
- CO! - krzyknęły chórem.
- Jak to? Kiedy? Gdzie? Z kim? - zaczęły się przekrzykiwać.
- Jak byłam w Stanach poznałam takiego chłopaka. Spotykałam się z nim jakiś czas i poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się. Rozstaliśmy się przed moim powrotem.
- Ale dlaczego? Skoro się zgodziłaś musiałaś go kochać? - zapytała Lena.
- Czy ja wiem. Tak mi się wydawało. On chciał żebym z nim została w Stanach na zawsze. Żebym nie wracała tutaj. Ja bym tak nie potrafiła. - kiwnęły głowami na znak że rozumieją.
- Ale czemu nam nie powiedziałaś wcześniej?! - zapytała z pretensją.
- Czy ja wiem. Bałam się? A może po prostu chciałam zapomnieć? Nie wiem. Ale mam jedną prośbę.
- Słuchamy. - powiedziały równocześnie.
- Nie mówcie o tym nikomu. Nawet rodzicom… - urwałam - Tym bardziej rodzicom. - poprawiłam się.
- Ale… - przerwałam Anieli.
- Neśka, wiesz jak rodzice zareagowali na Roberta. A zwłaszcza mama… Tak długo mnie nie było. Nie chce się z nią kłócić.
- Rozumiem. - powiedziała spuszczając głowę.
- Ej co zrobiłyście takie miny? - uśmiechnęłam się do nich - Teraz nie chce… Nie mogę. Być z jakimś chłopakiem. Chcę odpocząć. Ok?
- Jasne.
- Ok.
- No to chodźcie. Przejdziemy się. - wzięłam je pod ręce i poszłyśmy w stronę pobliskiego lasu.
***
Czas
leciał tak szybko że nawet nie zauważyłam a był już grudzień.
Z Jane i resztą rzadko się kontaktowałam. Niestety przez telefon
nie było jak, bo strasznie ciężko było się dogadać przez
różnorakie zakłócenia, a listy nie dość że straaasznie długo
szły to jeszcze nie zawsze dochodziły. W ciągu tych 3 miesięcy
dostałam jeden list. List był bardzo długi właściwie to były
cztery listy w jednej kopercie. Jeden napisali Jane i John, jeden
Cassie, kolejny Michael i ostatni o dziwo Janet. Bardzo zdziwił mnie
ten ostatni. Przecież z Janet właściwie w ogóle się nie
znałyśmy. Rozmawiałyśmy tylko chwilkę. List nie był długi.
Mimo chęci przeczytania najpierw listu Michaela, ciekawość
zwyciężyła i najpierw przeczytałam list od Janet.
„Droga
Angie
Wiem
że nie znałyśmy się dobrze i że właściwie rozmawiałyśmy
tylko parę razy. Wiem że może wydawać ci się to dziwne że
właściwie obca ci dziewczyna pisze do ciebie list. Gdy cię
poznałam wydałaś mi się bardzo miłą i uprzejmą osobą. Kimś
na kogo można liczyć. Potem gdy z tobą rozmawiałam utwierdziłam
się w tym. I dlatego to do ciebie piszę. Po twoim wyjeździe
Michael oświadczył że się żeni… A co gorsza z Lisą Marie
Presley. Nie wiem czy o tym wiesz ale ja kiedyś ją znałam.
Poznałyśmy się na jednym z koncertów The Jackson 5. Co prawda
byłam wtedy malutka, miałam jedynie 5 lat, ale bardzo dobrze to
pamiętam. Przychodziła w obstawie masy ochroniarzy, zajmowała
miejsce na samym przodzie. Po koncercie przyszła za kulisy. Była
bardzo… hm… arogancka? zuchwała? próżna? A miała jedynie 6
lat. Oczywiście Mike widział w niej same dobre cechy. Od zawsze
kochał dzieci i nie widział że niektóre z nich są na tyle
rozpieszczone że od małego ujawniają się w nich złe cechy. Tak
było i z Lisą Marie. Był oczarowany tym że taka mała dziewczynka
jest tak samodzielna, odważna i wygadana. Ale ja będąc właściwie
jej rówieśniczką widziałam że przewyższają u niej te złe
cechy. Zachowywała się w moim towarzystwie gdy wokół nie było
np. Michaela strasznie wyniośle i nieuprzejmie. Była bardzo
zadufana w sobie. Cieszyłam się że ten kontakt dość szybko się
urwał. Niestety cieszyłam się przed wcześnie. 7 lat później
znowu się pojawiła na koncercie, co gorsza była również na paru
następnych. Po każdym przychodziła za kulisy i rozmawiała z
Michaelem. Widziałam już wtedy że ją polubił. Ale nie
spodziewałam się że się zakocha. Mam wrażenie że ona robiła
wszystko by to się stało. Na początku to była tylko przyjaźń, w
końcu była jeszcze dzieckiem. Ale z czasem to się zmieniało i ja
to widziałam i byłam bezradna. Michael wziął z nią ślub 5 dni
temu. Mała ceremonia. Tylko parę przyjaciół, jej mama i parę
innych osób z jej rodziny, no i najbliższa rodzinka Michaela.
Wydawał się szczęśliwy, ale ja wiem że ona to zniszczy. Wiem że
go zrani… Mam tylko jedną jedyną prośbę. Gdybym kiedyś
zadzwoniła i poprosiła cię o przyjazd do USA, błagam zrób to bez
żadnych oporów, jak najszybciej i ratuj mojego brata…
Janet”
Nie
wiedziałam co o tym myśleć. Przecież to ja mu pomogłam z nią
się spotkać. Jeśli ona go zrani to to będzie jedynie moja wina.
Otworzyłam list Michaela. Był na dwie strony A4, więc trochę
zajęło mi czytanie go. Ale wynikało z niego że jest naprawdę
szczęśliwy, że układa mu się z Lisą i że podejrzewa że Lisa
jest w ciąży. Tak bardzo się cieszył. Mówił że jest prawie
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Że jedyne czego mu
brakuje to jego najlepszej przyjaciółki czyli mnie. Bardzo mnie tym
listem rozczulił, stwierdziłam że może Janet trochę przesadziła
i przestałam się tak bardzo przejmować.
- Lika! Złaś tu i mi pomóż z tym ciastem! - usłyszałam nagle wściekły głos mojej mamy. No tak przed świąteczne szaleństwo już się zaczęło. Moja mama musiała zrobić masę jedzenia zresztą jak zawsze na takie okazje, bo zjeżdżała się do nas cała rodzinka. I mimo że kochała to zawsze miała nerwy gdy miała za dużo na głowie albo coś jej nie wychodziło. W tym przypadku była to raczej ta druga opcja. Zbiegłam po schodach i zobaczyłam że w kuchni nie dzieje się dobrze. Z piekarnika dochodził zapach spalenizny, wszędzie były porozwalane jakieś rzeczy, pod stołem siedziała Zuzka i bawiła się spalonym już najwidoczniej wcześniej pieczonym reniferem, a moja mama męczyła się z mikserem i jakimś kremem. - Może byś tak nie stała tylko pomogła? - zapytała gdy zauważyła że stoję jak wryta i patrzę jak na jakiś psychiatryk. Od razu wzięłam się do roboty. Wyciągnęłam kolejnego spalonego renifera na co Zuzia baaardzo się ucieszyła mówiąc że będzie miała teraz jeszcze Panią Reniferową i zwróciła się do mamy by teraz upiekła małego renifera bo potrzebuje jeszcze Reniferka do rodzinki. Zaczęłam się śmiać a mama mimo złego humoru mi zawtórowała. Po ok. 3 godzinach uporałyśmy się ze wszystkim co na razie miałyśmy do zrobienia i usiadłyśmy w salonie z kubkami gorącej herbaty. Zuśka siedziała na dywanie przy kominku i bawiła się miśkiem którego przywiozłam jej ze Stanów. - Jutro przyjeżdża cała rodzinka. - westchnęła zmęczona mama.
- Nie narzekaj to nie ty musisz oddać pokój ciotce Kaśce i wujkowi Darkowi. I nie ty będziesz spać na materacu z tymi pożal się Boże kuzynami. - skwitowałam.
- Oj nie mów już że są tacy źli.
- Nie są. Ale Tomasz, Grzegorz i Bartek przyznasz że są męczący.
- No dobra, są ale taki wiek.
- Mamo oni mają po 24 lata! Powinni wreszcie dorosnąć a nie zachowywać się jak jakieś rozpieszczone małolaty. Oni nawet dziewczyn nie mają.
- Dobra, dobra. Masz racje. - odniosła ręce do góry w geście obronnym. Zaczęłyśmy się śmiać. - Tęsknisz za nimi? - zapytała znienacka.
- Yyy… Za kim? Za moimi kuzynami?
- Nie no coś ty. Za Janką i resztą.
- Bardzo. - wyznałam po chwili.
- A może pojedziesz tam na kolejne wakacje?
- Mamuś jesteś kochana ale wiem jaki to wydatek. Nie chce was obciążać. Najpierw znajdę jakąś pracę. Tyle czasu minęło a ja nadal jestem na waszym garnuszku. Zaraz po świętach się za to wezmę.
- Nie musisz kochanie. Masz jeszcze na to czas.
- Nie mamo. Muszę coś zmienić w moim życiu, wydorośleć. Bo zwariuję.
Jacksonka, ważne że dodałaś! Swietna notka! ;)Nie ma co pisać na siłę, ważna jest wena a tu wyraźnie widać, że była, bo się w życiu bohaterów dużo porobiło. Czekam na następną, mam nadzieję, że Lisa nie jest jednak w ciąży.:)
OdpowiedzUsuńp.s Który to rok?
Diana
Dzięki :D To jest rok 1984. Trochę pozmieniałam niż było w rzeczywistości. Lisa według mojego opowiadania urodziła się 01.02.65r. Utrzymałam daty urodzeń jedynie Mike'a i Janet :)
UsuńJacksonka
Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy dowiedziałam się o nowej notce. Mhm...Cudowna. Nie ma nudy, akcja nadal trwa. Oby tak dalej. Oby Lisa nie była w ciąży...Gdzieś w głębi serca wierzę, że kiedyś będą razem z Angie. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńPozdram. Martuś.
Rozdział super, naprawdę! Ale że Mike się ożenił i podejrzewa, ze będzie ojcem... zaskoczyłaś mnie!
OdpowiedzUsuńZdrowiej jak najszybciej!
PS Tylko na przyszłość poproszę troszkę większą czcionkę niż w tym liście, bo widzę tylko ciąg mróweczek i muszę łeb zanużać w monitorze :D
Dziękuję za miłe słowa :) Już poprawiam błąd. Co gorsza gdy pisałam była normalna czcionka O.o Ale już powiększam i przepraszam.
UsuńDzięki, postaram się ;) Na razie jadę na gripexie i mam nadzieję że pomoże ;P
Jacksonka
Z chęcia czekam na takie cudeńka. :P Widzę, ze akcja nadal się toczy... Ale to, że Mickey już się ożenił i jeszcze Lisa w ciąży?! To mnie zaskoczyłaś. Szkoda, że nie widziałaś mojej miny, gdy czytałam notkę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz i wena na dobre powróci :)
P.J
Dzięki siostrzyczko :* Też mam taką nadzieję ;D Postaram się jak najszybciej dodać.
UsuńJacksonka
Na razie najważniejsze, abyś wyzdrowiała siostrzyczko :*
OdpowiedzUsuńP.J
Dzięki :* Staram się ;D
UsuńJacksonka
Wybacz mi, że dopiero teraz komentuję, ale ważne, że już tu dotarłam. :D
OdpowiedzUsuńSuper notka! Powiem szczerze, że nie przypuszczałam, że dojdzie do ślubu Mike'a i Lisy. Zdają się być na razie szczęśliwi, ale po liście Janet można się domyśleć, że długo tak nie będzie. Oczywiście wszystkie czekamy na tą jedną rzecz, której jesteś na pewno świadoma. :D
Czekam na nową notkę i pozdrawiam. Kinga
P.S.: Szybkiego powrotu do zdrowia! :)
Nie masz za co przepraszać. Cieszę się że skomentowałaś.
UsuńFajnie że się podoba :)
I dzięki niestety znowu mnie coś złapało i leżę z gorączką :/
Ale postaram się coś napisać.
Jacksonka
Notka cudowna, wybacz mi to opóżnienie jak coś zapraszam na http://michael-story-about-amy-and-michael.blogspot.com/, tam teraz jest Dirty Diana.
OdpowiedzUsuńDodałam notkę.Krótka,ale to i tak lp,bo nie dodawałam i gryzie mnie sumienie.Przeczytam wszystkie zalegle blogi niedlugo,bo rl dojechał na szczyt swego;/ale nieważne.
OdpowiedzUsuńTerekasa
Pozdrawiam z PoWDChł
Bardzo fajnie. Piszesz bez żadnych niedopowiedzeń i przyjemnie się czyta. Zapraszam do siebie http://justneedyourhug.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń