One more chance cz.1
Miałam dodać wczoraj, ale nie dałam rady, tak jak pisałam we wcześniejszym poście. Mam nadzieję, że nie jest tak złe jak mi się wydaje.
- Mamo, długo jeszcze!!!- krzyczałam wniebogłosy. Od paru tygodni moja mama była dziwna, skryta i tajemnicza i na domiar złego dziś kazała mi pójść do siebie do pokoju i nie wychodzić, dopóki mnie nie zawoła. Wiedziałam, że nic nie nabroiłam, bo powiedziała, to z uśmiechem, ale nadal nie rozumiałam, o co chodzi. W pokoju siedziałam już bite dwie godziny, a wróciłam właśnie ze szkoły i powoli naprawdę traciłam cierpliwość i głodniałam.- Możesz już wyjść! Choć tu do salonu!- powiedziała moja mama, a ja poczułam nieopisaną ulgę, że wreszcie wyjdę ze swojego pokoju (co ci rodzice z nami robią?!). Sprintem zbiegłam po schodach i już chciałam wejść do kuchni, żeby najpierw coś zjeść, kiedy poczułam rękę swojej bliźniaczki na ramieniu. Zawsze wiedziałam, że to ona, mimo że nie potrafiłam tego wyjaśnić.
- Najpierw tam.- powiedziała i skierowała mnie w stronę salonu.
- No proszę cię. Jestem głodna.- jęknęłam.
- Wytrzymasz jeszcze pięć minut.- odparła i pociągnęła mnie za sobą, bo zaczęłam stawiać opór. Oczywiście, nie miałam szans, była ode mnie silniejsza, bo ja w odróżnieniu od niej nienawidziłam w-f'u. Niechętnie weszłam do salonu i zobaczyłam naszych rodziców i Zuzię stojących przy stole, na którym leżało duże, co ja mówię WIELGACHNE pudło obwiązane papierem ozdobnym i wstążką.
- Kochanie!- ucieszył się mój tata- Wiesz co dzisiaj jest?- zapytał podekscytowany.
- Pierwszy czerwca, a co?- no cóż ,raczej nie jestem znana z szybkiego myślenia.
- Tak, a za ok. 2 miesiące masz urodziny.
- No i co w związku z tym?- mówiłam?
- Już ci tłumaczę.- pośpieszyła z pomocą tacie moja mama (chyba się domyśliła, że mój mało zużyty mózg sam się nie domyśli) – Chodzi o to, że mamy dla ciebie z tych okazji dwa prezenty.- oczywiście wiedziała, że gdy to usłyszę będę chciała jak najszybciej je zobaczyć, więc zrobiła sobie długaśną przerwę, za nim znów zaczęła mówić.- No dobra, nie trzymam cię już w niepewności. Otwieraj.- powiedziała wskazując na pudło stojące na stole. Szybko do niego podeszłam i delikatnie ściągnęłam wstążkę oraz papier z pudła. Moim oczom ukazała się walizka. Serio... nie żartuję dostałam walizkę. Szczerze nie był to przecież zły prezent, a walizka była naprawdę bardzo ładna, ale nie rozumiałam do czego może mi być potrzebna (i to nie są wcale nienormalne rozkminy mojego umysłu). Nigdy nie byłam na wycieczce, która trwała dłużej niż jeden dzień. Naprawdę. Wiem, że to dziwne ze względu na to, że mam 18 lat, ale po prostu moich rodziców nigdy nie było stać na dłuższe wyjazdy. Popatrzyłam znacząco na moją mamę, która chyba domyśliła się o czym myślę, bo szybko się odezwała.
- To może drugi prezent.- stwierdziła wyciągając do mnie rękę z czerwoną kopertą w dłoni.- Jak zobaczysz co jest w środku, to powinnaś zrozumieć.- dodała, gdy trzymałam już kopertę w dłoni. Ostrożnie ją otworzyłam i wyciągnęłam dwie kartki. Jedną był list. A drugą...bilet...pierwszej klasy...do Stanów Zjednoczonych!!!!
- Ale skąd?- udało mi się jedynie wydusić.
- Ciocia Janka przysłała go na twoje urodziny. Przyjedziesz do niej, a to- powiedziała wskazując walizkę- prezent od nas, żebyś miała się do czego spakować.
- Kiedy? Ile?- no tak, moje kochane skróty myślowe, których zawsze używałam, gdy byłam zszokowana, mój świetny mózg nie potrafił w takich momentach działać normalnie (oczywiście zależy co, kto ma za normalne) i pozwalał mi tylko i wyłącznie na prymitywne pytania i odpowiedzi (nie twierdzę, że normalnie były strasznie mądre i rozwinięte, ale w takich momentach szczególnie).
- Po zakończeniu roku szkolnego i na całe wakacje.- wtrącił się mój tato, właśnie gdy miała odpowiedzieć mama i spowodował u niej minę obrażonego dziecka.
- Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!- zaczęłam wydzierać się na całe gardło i skakać jak niezrównoważona psychicznie (normalka). Potem rzuciłam się na szyję moich rodziców i z całej siły ich wyściskałam.- A Lena?- nagle oprzytomniałam, że przecież ona też ma urodziny w tym samym dniu co ja, a prezent jest tylko dla mnie.
- Dostałam to!- pisnęła ze szczęścia Lena i wcisnęła mi do ręki niewielkie pudełeczko z fioletowej satyny.- Wiesz, że zawsze o tym marzyłam. I, to jest najlepszy prezent, jaki mogłam dostać!- powiedziała, a właściwie drugie zdanie wykrzyczała mi prosto do ucha! Z ciekawością otworzyłam powoli i delikatnie pudełeczko i moim oczom ukazał się...piękny złoty wisiorek w kształcie serca cały w przecudownych zdobieniach.
- Piękny.- powiedziałam czując napływające do oczu łzy. Wiem, to głupie, że chciałam płakać na widok nie swojego wisiorka, w ogóle, że chciałam płakać na widok wisiorka, ale on był naprawdę piękny, a ona naprawdę cudowna i zasługiwała na niego w 100%.
- Otwórz go.- poleciła mi, znów piszcząc mi do ucha (stracę przez nią kiedyś słuch, jak Boga kocham). Posłusznie otworzyłam wisiorek (powinnam się domyślić, że będzie tu jakiś bajer). W lewej połówce było zdjęcie, na którym była cała nasza rodzina. Ja i Lena siedziałyśmy obok siebie na ławce, identycznie ubrane, uczesane i umalowane. Pamiętam, że specjalnie to zrobiłyśmy, bo tylko Zuzia i rodzice rozpoznawali, która z nas, to, która. Zuzia na baranach u taty i mama stali za nami, a po bokach ławki stali nasi dziadkowie, wujostwo i kuzynostwo, czyli ani jednej kuzynki tylko sami kuzyni i to w wieku 1-6 i 24-30. Z tymi młodszymi, to, chociaż pobawić się można, ale ci starsi, to tylko gadają do nas z wyższością i robią z nas malutkie dzieci. Zdjęcie zrobione było rok temu w lipcu na „zlocie rodziny”, jak to mówiła moja ciotka Eliza, strasznie zmanierowana stara panna, która wszystkich denerwuje swoją paplaniną, a u mnie powoduje jedynie litość i może czasami śmiech, bo jej zachowanie naprawdę potrafi rozbawić. Kiedyś np. wlazła do mojego domu przez okno. Może nie byłoby, to takie śmieszne, gdyby nie to, że ciotka Eliza ma 79 lat i zwykle ledwo co chodzi z dwoma kulami. „Zlotów” nie specjalnie lubiłam, bo zawsze odbywały się u nas w domu co było jednoznaczne ze spaniem w salonie na strasznie niewygodnym materacu z dziesiątką kuzynów na około, okropność. Na prawej połówce był napis „Rodzina jest dla człowieka korzeniami, przyjaciele łodygą, a miłość kwiatem. Pamiętaj o tym przez całe swoje życie.”
- Jest piękny, naprawdę.- powiedziałam i dałam jej całusa w policzek.- Jest dla ciebie idealny.
- Dzięki.- zarumieniła się i spuściła wzrok. Oddałam jej wisiorek i zdecydowałam, że jednak nie wytrzymam dłużej i muszę coś zjeść. Podziękowałam jeszcze raz, zabrałam kopertę, do której zdążyłam już z powrotem włożyć bilet i list i poszłam odgrzać sobie obiad. Gdy tylko skończyłam zabrałam się ze wszystkim (oprócz walizki, bo zdążył ją już zanieść do mojego pokoju tato, wiem, jest kochany) i poszłam do siebie. Rozłożyłam się na łóżku i jedząc kopytka z sosem zaczęłam czytać list, który znajdował się w kopercie. Napisała go ciocia Janka, siostra mojej mamy. Mieszka od 12 lat w Stanach Zjednoczonych. Tam wyszła za mąż, choć, gdy mieszkała w Polsce mówiła, że nigdy tego nie zrobi i miała ku temu powody. Mama mi opowiadała, że ciotka nigdy nie zwracała uwagi na facetów, chociaż oni wręcz przeciwnie. Zmieniło się to, gdy poznała niejakiego Tomasza. Ponoć był bardzo przystojny, miał 19 lat, a ciocia była w nim szaleńczo zakochana. Wszystko się świetnie układało, lecz do czasu. Kiedyś bez żadnego powodu podszedł do niej i uderzył ją z pięści w twarz. To był pierwszy raz, ale niestety nie ostatni. Ciocia dała mu drugą szansę, bo po tym co zrobił strasznie ją przepraszał. Niestety, to był jej błąd, bo nie minęło dużo czasu i pobił ją tak, że wylądowała w szpitalu. Wtedy wyjechała do Stanów, mając, zaledwie 18 lat i od tamtej pory nie była w Polsce ani razu.
W
liście napisała:
„Droga
Angeliko,
Wysyłam
do ciebie bilet, żebyś mogła spędzić u mnie wakacje. Dużo
słyszałam, o tym jak bardzo kochasz język angielski i jakbyś
chciała zobaczyć USA, że zdecydowałam się spełnić twoje
marzenia. Chyba wiesz, o tym, że pracuję w show business'ie, z tego
powodu nie będę mogła zapewnić ci rozrywki przez cały czas, ale
nie bój się na pewno nie zostawię cię na pastwę losu. Poznasz
mojego męża Johna i jego siostrzenicę, która zamieszka razem z
nami w czasie wakacji (to ona zajmie się tobą, kiedy mnie nie
będzie). Mam nadzieję, że spodoba ci się w Los Angeles.
Ciocia
Jane Janka
Byłam
w siódmym niebie i zaczęłam sobie wyobrażać jak to będzie w
Stanach... Nawet się nie spostrzegłam, kiedy zasnęłam.
Nareszcie się doczekałam :D A teraz będę czekała na spotkanie Michaela i Leny ;) Mam nadzieję, że długo nie każesz czekać. Hmm jedyne co mi się nie spodobało to to, że mogło by być dłuższe hehe ;)
OdpowiedzUsuńMichaela i Angie (tak nazywa się główna bohaterka xD). Spokojnie, spróbuję pisać dłuższe. I postaram się jak najszybciej skończyć nową.
UsuńJacksonka xD
Yessss!! Nareszcie się doczekałam. :D
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o tyćkę dłuższe notki. Oczywiście w miarę możliwości.
Opowiadanie zapowiada się naprawdę świetnie.
Nie mogę się doczekać spotkania Angie i Mike'a...
Pozdrówka, Jacksonowa
mjteam.blog.pl
Witam! Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga [lady-in-my-life.blogspot] Zaintrygowało mnie Twoje opowiadanie bo ma taki sam tytuł jak moje :D Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się potoczy, mam nadzieję, że Michael i Angie spotkają się prędziutko i coś tam między nimi powstanie... :)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
U mnie nowa ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową ;)
OdpowiedzUsuńu mnie nn :D
OdpowiedzUsuńzapraszam gorąco
Jacksonowa
mjteam.blog.pl
Hej :)
OdpowiedzUsuńU mnie nn, zapraszam :)
http://susie-theme.blog.pl/
Narobiłaś nam apetytu, a teraz nie dodajesz nowej. U mnie nowa ;)
OdpowiedzUsuńEj no... Kiedy nowa?
OdpowiedzUsuńJacksonowa
mjteam.blog.pl
U mnie nowa ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre, naprawdę. Odwiedzaj co jakiś czas mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńKiedy przestaniesz nas tak torturować i dodasz nową? U mnie nowa ;)
OdpowiedzUsuńU mnie nn :D
OdpowiedzUsuńmjteam.blog.pl
Łoo,no proszę.Super:)Oprócz tego bloga,który mam z Emily(Jacksonowa)to mam inny,:
OdpowiedzUsuńtelixoweprzygodyzmichaelem.blox.pl:)
Na, którym kuźwa nic nie robisz! :P :P
UsuńA tak poza tym to ty pełno blogów masz... :D :D
Jacksonowa ;D
U mnie nowa ;)
OdpowiedzUsuńExtra, biorę się za dalsze czytanie
OdpowiedzUsuń